niedziela, 6 września 2015

Ważne są zasady: im głupsze, tym lepsze

Artyści Piwnicy pod Baranami śpiewają tekst Dezyderaty
Szanuję każdego człowieka. To nie jest pusta deklaracja. Mam w sobie niezmierzone pokłady empatii, potrafię wysłuchać wszystkich i naiwnie zakładam, że mają czyste intencje. Stosuję się do słów zawartych w Dezyderacie: "Wysłuchaj tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść". Wysłuchuję. Na przykład sąsiada emeryta, który udziela w windzie bezpłatnych miniwykładów o Adolfie Hitlerze. W takich momentach usiłuję słuchać przez telefon radiowej Trójki, ale między piętrami gubię zasięg i wtedy sąsiad wyjaśnia, że polska reprezentacja nie zremisowałaby dwukrotnie w eliminacjach do mundialu z jakąś Czarnogórą, gdyby rządził nami wujek Adolf.

Usiłuję sprostać postanowieniu, by szanować bliźniego swego, co wcale nie oznacza, że zaprzyjaźniam się z każdym napotkanym kretynem czy pierwszą lepszą idiotką tylko dlatego, że są moimi sąsiadami czy współpracownikami. Elementarny szacunek – tak. Bezrefleksyjna fraternizacja – nie. Kiedy zwróciłem koledze uwagę, że niepotrzebnie brata się przy wódce z pewnym dżentelmenem, usłyszałem, że ów jegomość może i jest lekko szurnięty, a dialog z nim przypomina rozmowę ze znakiem drogowym, ale "on mimo wszystko ma swoje zasady". To zupełnie jak Pablo Escobar, Pius XII i Marcin Dubieniecki – oni też mieli bądź mają swoje zasady. Dubienieckiemu postawiłbym flaszkę, bo uważam, że osobie, która zdecydowała się na tak brawurowy krok matrymonialny, nie wolno odmawiać alkoholu wysokoprocentowego. Wysłuchałbym pana Marcina przy wódce, tylko co by mi powiedział? Zapewne, że jest niewinny i tak naprawdę nie mają na niego dowodów. Już to kiedyś słyszałem z ust innego dżentelmena, który również ma swoje zasady. Dopiero wtedy doczytałem uważnie całą Dezyderatę, w której pojawia się zalecenie: "Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa". Od tamtej pory jestem ostrożny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz