piątek, 21 lutego 2014

Zamknięcie (Closure)

Joel Fleischman dzięki ofiarności Maggie O'Connell dokonuje
symbolicznego zamknięcia. Przed barem Hollinga Vincoeura
W jednym z odcinków serialu „Przystanek Alaska” Joel Fleischman dostaje od Elaine list, w którym ukochana informuje go, że zrywa zaręczyny i oświadcza, że wychodzi za mąż za Dwighta, emerytowanego sędziego federalnego. Joela ogarnęła czarna rozpacz. Nie dość, że jego długoletni związek z Elaine przestał istnieć, to zorganizowana naprędce przez Chrisa randka ze studentką uczelni z prestiżowej Ligi Bluszczowej zupełnie się nie udaje. Doktor pogrąża się w smutku, jego stanem przejmuje się Ed, który koniecznie chce pomóc mu odzyskać dobre samopoczucie. Dochodzi do wniosku, że tak brutalnie i niespodziewanie przerwanemu związkowi Fleischmana z Elaine zabrakło zakończenia. Zamknięcia. Wspólnie z Maggie O'Connell inscenizuje rozstanie Joela i Elaine. Prowadzi doktora do wyimaginowanej ulubionej kawiarni w Nowym Jorku (w rzeczywistości: do stolika przed barem Hollinga Vincoeura) i instruuje go:

Fleischman jeszcze nie wie, że Elaine zostawi
go dla sędziego federalnego Dwighta
Niech pan sobie wyobrazi, że siedzi pan w waszej kafejce przy Park Avenue, pod nogami dudni wam metro, most Verrazano pokrywa się mgłą, żółta taksówka ochlapuje sprzedawcę precli. Facet pokazuje palec i przeklina nienarodzone dzieci kierowcy. Słońce znika za Statuą Wolności...

Przy stoliku, w wieczorowej sukni (na tęgim mrozie!) czeka Maggie, która wciela się w postać Elaine. Zniecierpliwiona zwraca się do Fleischmana:

Mów to, czego nie zdążyłeś powiedzieć. Zadaliśmy sobie sporo trudu, żebyś doświadczył zamknięcia. Nie podoba mi się to, ale mów, co masz mówić, bo marznę.

Przy mrożonej kawie Joel opowiada jej to wszystko, czego nie zdążył powiedzieć Elaine. Kiedy skończył monolog, oznajmił, że w tej chwili ten związek się skończył. Nastąpiło symboliczne zamknięcie.

Pozwólcie, że po tym przydługim wstępie teraz ja przystąpię do mojego zamknięcia. Kilkanaście lat temu moja ukochana również wysłała mi wiadomość, z powodu której wpadłem w stan przygnębienia. To była pocztówka, nie list. Nie zerwała ze mną, nie odeszła w siną dal z emerytowanym sędzią federalnym. Zrobiła coś znacznie gorszego: napisała moje nazwisko z błędem ortograficznym: Bożyńskiego zamieniła w Borzyńskiego. Czy ja muszę coś jeszcze dodawać...? Sami rozumiecie, że ten związek nie miał szans. Siłą inercji trwał jeszcze rok, ale od momentu doręczenia tej pocztówki coś pękło, coś się skończyło... Naturalnie zostaliśmy przyjaciółmi. Jak w porządnym amerykańskim filmie.

Równie traumatyczne doświadczenie spotkało mnie w podstawówce. Przez kilka lat mojej zapaśniczej kariery niemal wszystkie lokalne i regionalne gazety zmieniały moje imię na Damian. Interweniowałem u trenera, który wydzwaniał do redakcji, ale zwykle bez rezultatu. Kiedy w końcu stanąłem na podium i zdobyłem młodzieżowe wicemistrzostwo Śląska, poprosiłem trenera o poważną rozmowę. Zapewnił mnie, że zadzwoni do Rybnika, opierdoli tych redaktorów i będzie Daniel. Środa, słoneczny poranek, zapieprzam do kiosku przy ul. Głubczyckiej, otwieram "Nowiny" na stronach sportowych i co widzę? Dawid. Ożeż kurwa... Koledzy z klasy pokładali się ze śmiechu. Tylko biolożka Zofia Niewrzoł mnie pocieszała: pogratulowała sukcesu i zapewniła, że w którejś z lokalnych gazet stało wyraźnie Daniel. Pani Zofio, nigdy Pani tego nie zapomnę.

W końcu ten blog do czegoś się przydał. Dokonałem symbolicznego zamknięcia i mogę spokojnie zapomnieć o Dawidzie Borzyńskim.

1 komentarz:

  1. Bywa i tak, że błąd czy też literówka jest początkiem znajomości. Fajny blog :)

    OdpowiedzUsuń