niedziela, 9 lutego 2014

Czy Pan Bóg ma poczucie humoru?

Pan Bóg prawdopodobnie ma poczucie humoru
(Rysunek: Marek Raczkowski)
Temat tabu, co...? Jestem przekonany, że po przeczytaniu tego tekstu kilkunastu moich facebookowych znajomych gruntownie rozważy, czy usunąć mnie z grona znajomych (nikt mnie jeszcze nie usunął – w końcu się przekonam, jak to jest). Z pięć osób zapewne to uczyni, trzy osoby na mój widok będą przechodziły na drugą stronę ulicy, a dwie zawiadomią prokuraturę o możliwości zranienia ich uczuć religijnych. Trudno... Mimo wszystko zaryzykuję.

Według badania CBOS sprzed dwóch lat 95 proc. Polaków deklaruje, że są katolikami. Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego podaje, że wierzący katolicy stanowią 61 proc. ludności Polski. Co z pozostałymi 34 proc.? Nie wiem i nie wnikam, ale przypuszczam, że w tej grupie są niemal wszyscy moi znajomi, którzy bywają w kościele wyłącznie na ślubach i pogrzebach.

Aby spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy Pan Bóg ma poczucie humoru, należy zdefiniować, czym jest wiara. Oczywiście wiara w Boga katolickiego (przypominam: 95 proc.!). Kiedyś natknąłem się na taką definicję: jakiś kosmiczny, a zarazem żydowski bóg, jeden jedyny, choć w trzech osobach, może dać ci wieczne życie, jeśli symbolicznie zjesz jego ciało i telepatycznie powiesz mu, że akceptujesz go jako swego zbawiciela po to, aby usunął grzech pierworodny z twojej duszy, który to grzech ludzkość posiada, ponieważ stworzona z żebra kobieta została namówiona przez gadającego węża do zjedzenia jabłka z magicznego drzewa.
To ma sens. To musi mieć sens...

Wczoraj z koleżanką Anną zastanawialiśmy się, czy Bóg ma poczucie humoru, czy też go nie ma. Uzgodniliśmy, że na pewno ma. Jest zatem jakaś baza, teraz wystarczy zorganizować panel dyskusyjny i spróbować zmierzyć się z tematem na poważnie (mimo że sam temat nie do końca wydaje się poważny). Podczas dyskusji należy omówić wszystkie aspekty zagadnienia i zorganizować podstoliki tematyczne: 1. Poczucie humoru a wolna wola. 2. Przyzwolenie na bajzel w Kościele – sabotaż, dopust Boży czy zwykłe niedopatrzenie? 3. Niechlubna przeszłość Kościoła – emanacja czarnego humoru.
Po zakończeniu dyskusji trzeba będzie sporządzić raport, przygotować protokół rozbieżności i opisać zdania odrębne.

Marek Raczkowski na pewno ma poczucie humoru
(Rysunek: Marek Raczkowski)
Jeśli przyjmiemy, że Pan Bóg darzy szczególnymi względami Kościół katolicki w Polsce, to rozważania o poczuciu humoru Najwyższego moglibyśmy w zasadzie zakończyć, bo jeśli P.B. przez tyle lat nie ingeruje w posługę Sławoja Leszka Głódzia, polszczyznę Tadeusza Rydzyka i pomysły na biznes śp. Henryka Jankowskiego, to bez dwóch zdań musi mieć oryginalne poczucie humoru! Albo anielską cierpliwość. Albo jedno i drugie.

Uważam, że Pan Bóg wyjątkowo umiłował wiernych w Polsce, a wobec niektórych wykazał się wręcz przewrotnym poczuciem humoru. Mam na myśli tępych kiboli i narodowców, którzy gremialnie odwiedzają Jasną Górę i nieustannie wykrzykują „Bóg! Honor! Ojczyzna!”. Nikt tych biednych bezmózgów nie poinformował, że Jezus i jego najbliższa rodzina bynajmniej nigdy nie byli wszechpolakami. Ani nawet Polakami. Ani Ślązakami czy Kaszubami. Byli Żydami. Chyba przyznacie, że to jest prowokacja na miarę Monty Pythona. Co, może nie jest?!

Zanim wyrzucicie mnie ze znajomych na FB, dacie wyraz swemu oburzeniu i powiadomicie prokuraturę o zranionych uczuciach religijnych, spieszę z informacją, że wierzę w Boga (i w Jego poczucie humoru), ale szczerze powątpiewam, by miał cokolwiek wspólnego z którymkolwiek kościołem, partią polityczną czy piłkarskim klubem.

Na koniec polecam piosenkę „Urzędnicy Pana B.” z Kabaretu Olgi Lipińskiej w wykonaniu Doroty Furman (interpretacja Doroty Osińskiej też godna uwagi):

Dałeś mi, Panie, rozum i wiarę,
Duszę rogatą, serce za ciasne
No i sumienie – jak to sumienie
– niedoskonałe, za to własne

Z Tobą się zawsze jakoś dogadam,
W smutku pocieszysz, w biedzie pomożesz,
Lecz ten naziemny Twój personel...
O, z personelem to już gorzej

Swój święty nos pcha mi pod kołdrę,
Poucza, w duszy grzebać chce...
Chyba dlatego tak nie lubię
Twych urzędników, Panie B.

Kiedy pomówić z Tobą muszę,
Robię to tak jak Tewje Mleczarz,
A Ty nadstawiasz Boże ucho
I słuchasz mnie, i nie zaprzeczasz

Bo chcesz zrozumieć lęk człowieczy,
Nasze zmęczenie ponad siły
I jesteś dla nas wielkoduszny,
A dla mnie bywasz nawet miły

Więc się nie mieszaj, sługo Boży,
Gdy z Twoim Panem mówić chcę,
Nie potrzebuję pośredników
W moich rozmowach z Panem B.

W departamencie spraw niebieskich
Są moje akta personalne
I każdy krok mój pilnie śledzą
Anioły twe transcendentalne

Lecz gdy przed Tobą kiedyś stanę,
Sama chcę z życia się tłumaczyć,
Proboszcz by nie dał rozgrzeszenia,
A Ty zrozumiesz i przebaczysz

Więc – póki żyję, myślę, czuję
niech ręka Boska broni mnie
Przed pychą i nadgorliwością
Twych urzędników, Panie B.!


Dorota Furman:

Dorota Osińska:
http://www.youtube.com/watch?v=jkjGyqbQVGw&fmt=35

3 komentarze:

  1. "spieszę z informacją, że wierzę w Boga (i w Jego poczucie humoru), ale szczerze powątpiewam, by miał cokolwiek wspólnego z którymkolwiek kościołem, partią polityczną czy piłkarskim klubem." - i ta pointa mówi mi o Tobie wszystko :) Podpisuję się wszystkimi czterema Pandzimi łapami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od początku naszej znajomości byłem przekonany, że rozumiemy się bez słów :)

    OdpowiedzUsuń