Alf kandydował na urząd prezydenta USA. Wygrał wybory, ale na niby, bo w roli kandydata pojawił się tylko we śnie pani domu, Kate Tanner |
Nie wiem, jak to skomentować. Może tak: parę lat temu Jarosław Kaczyński i jego podopieczni po raz pierwszy zorganizowali marsz w obronie demokracji. Oczywiście 13 grudnia, ponieważ 13 grudnia 1981 roku Kaczyński nawet nie został internowany (jak 10 tysięcy innych osób z solidarnościowego podziemia) i w walkę w obronie demokracji angażował się bez większej wiary w sukces. Po 30 latach postanowił nadrobić zaległości i wyruszył na ulicę w nadziei na to, że w końcu zostanie zatrzymany. Niestety, tego misternego planu wciąż nie udaje się zrealizować. Podczas jednego z takich marszów stołeczni policjanci, zapytani przez dziennikarzy, ilu mniej więcej uczestników protestu maszerowało przez Warszawę, odpowiedzieli, że liczbę demonstrantów szacują na jakieś 15, maksymalnie 20 tysięcy. Na co organizatorzy odpowiedzieli, że było ich co najmniej 100 tysięcy. W jednym z pierwszych komentarzy pod tekstem internauta trzeźwo zauważył – excusez le mot, to cytat – "Co tam 100 tysięcy! Lekkim ch...em 500 tysięcy". I w ten właśnie sposób chciałbym odpowiedzieć panu Petru: polska gospodarka zrówna się z niemiecką nie w 10 lat, nie w pięć lat, ale w pięć miesięcy. Lekkim ch...em.
Gdyby jednak greps ze zrównaniem się poziomu życia Niemców i Polaków nie chwycił, mam dla pana Ryszarda propozycję: niech poprosi w archiwum TVP Rozrywka o odcinek serialu "Alf", w którym główny bohater startuje w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Głosy wyborców Alf usiłuje zdobyć hasłem: "Mam świetny sposób dla wielu osób. Dajcie mi władzę, to wam go zdradzę". Zaprezentował też parę innych językowych wygibasów, które przysporzyły mu zwolenników. Proszę się nie krępować i korzystać. Powodzenia!
PS Krzysztof Szubzda uprzedził mnie kiedyś, że w Polsce wszelkie teksty i wypowiedzi zawierające ironię należy opatrywać klauzulą, że są ironiczne, co niniejszym czynię. Naturalnie wiem, że Ryszard Petru nie jest ekonomicznym analfabetą. Jest cenionym i szanowanym ekonomistą. Nie przypuszczałem jednak, że od niedawna również populistą, który w wyścigu do parlamentu doszlusował do wyrachowanej ferajny polskich polityków gotowych złożyć dowolną obietnicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz