Turcja leży nad Morzem Śródziemnym. Niektórzy twierdzą, że nad Oceanem Śródziemnomorskim |
Chyba wszyscy przeżywamy
czasem takie okropne chwile, kiedy poziom żenady dobiegający z
telewizora czy radia przekracza nasze zdolności percepcji. Wtedy
pospiesznie przełączamy na inny kanał bądź wyłączamy
radioodbiornik. Trudno takie zachowanie
racjonalnie wytłumaczyć, wszak osobiście nie mamy z ową
żenadą nic wspólnego: przecież nie kompromituje się nasza
siostrzenica Magdalena ani wujek Joachim. Mimo wszystko skręcamy się
w fotelu, zakrywamy oczy i uszy, wreszcie psychicznie nie
wytrzymujemy i przełączamy na inny program.
Po obejrzeniu kolejnej
żałosnej pyskówki polityków zastanawiamy się: to brawurowy
pastisz, sztubackie wygłupy czy też to wszystko było na
poważnie...? Przyznajcie, że nieraz nie byliście w stanie
przełączyć na inny kanał. Wsłuchujecie się w ten język pełny
karkołomnych konstrukcji gramatycznych, o składni swobodnej, ubogim
słownictwie i nie znajdujecie w sobie
siły, by przestać to oglądać. To jak hipnoza.
Kiedyś zahipnotyzowała
mnie młoda dama, która prowadziła nocny program zgadywankowy.
Każdy! Każdy z was choć raz oglądał taki program! Prowadząca,
ponętna białogłowa, zachęcała telewidzów do odgadnięcia
prostego rebusu. Myślę, że nawet telewidz z IQ 60 już po chwili
wiedział, że rozwiązaniem zagadki jest Turcja, ale przecież nie o
rozwiązanie w takich konkursach chodzi, tylko o to, żeby widzowie
wydzwaniali i w oczekiwaniu na połączenie płacili 7 zł plus VAT
za każdą minutę.
Powiedzieć,
że to dziewczę było ograniczone umysłowo, to nic nie powiedzieć.
Przez kwadrans jej buzia się nie zamykała, pomimo to nie zdołała
ułożyć przynajmniej jednego zdania współrzędnie złożonego,
zaprezentowała za to nad wyraz żenujący słowotok, a swoją
zdumiewającą ignorancję nadrabiała zaangażowaniem. Kiedy już
zamierzałem wyłączyć telewizor, niewiasta zakończyła swój
strumień świadomości zdaniem: „Na pewno wiedzą państwo, o
który kraj chodzi: ma sześć liter, zaczyna się na 'T' i leży nad
Oceanem Śródziemnomorskim”. Uśmiechnęła się przy tym
frywolnie i jeszcze raz podała numer telefonu, zachęcając do
dzwonienia.
Nieraz się
zastanawiam, co słychać u tej dziewczyny. Czy zrobiła karierę w
telewizji? Czy nadal wypowiada zdania pozbawione składni? Czy
neurony w mózgu przestawiły się w jakiś bardziej obiecujący
układ? Niektóre pytania powinny pozostać bez odpowiedzi...
Wielu z nas
wyrzuca sobie braki w wykształceniu. Sporządzamy listę lektur, po
które koniecznie musimy sięgnąć, i przysięgamy sobie, że na
pewno te książki przeczytamy. Zachowujemy się jak Adaś
Miauczyński, który w filmie „Nic śmiesznego” spogląda na
siebie samokrytycznie i gorzko podsumowuje swoje życie:
I jak ja
stanę przed Bogiem? Czy bogami może? Co będę prezentował, gdy
przestanę być? Jaki będę miał bilans? Jakie winien i ma?
Humanista bez łaciny i greki, inteligent bez choćby angielskiego,
rosyjski słabo i w razie czego Danke schön, z ledwie liźniętą
rodzimą klasyką, która mnie zresztą żenuje i nudzi, z
nieprzeczytaną Biblią, ledwie zaczętym Proustem, Joyce’em, bez
obejrzanych teatrów i filmów, bez prawie wszystkiego zresztą,
czego nie było w telewizji...
W Stanach Zjednoczonych ukazuje się 1480 dzienników. Kandydatka republikanów na urząd wiceprezydenta nie potrafiła wymienić ani jednego tytułu prasowego |
Przykłady?
Kandydatka na urząd wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych
przekonywała osłupiałych dziennikarzy, że rolę premiera Wielkiej
Brytanii pełni królowa Elżbieta II. Nigdy nie słyszała o
Systemie Rezerwy Federalnej. Zapytana podczas kampanii prezydenckiej
o stosunki USA z Rosją odpowiedziała, że zna się na tym, bo –
cytuję! – „Rosję prawie widać z Alaski”. Nie potrafiła
wymienić żadnej gazety, którą czyta. Żadnej! Nie znała ani
jednego tytułu prasowego ukazującego się w Stanach Zjednoczonych.
Wielu
polskich polityków (od lewa do prawa) nie zaprząta sobie głowy
takimi drobiazgami jak znajomość przełomowych wydarzeń w historii
kraju. Jedni bez mrugnięcia okiem zapewniają, że powstanie
warszawskie wybuchło w 1988 roku, a stan wojenny wprowadzono w 1989.
Inni na pytanie, kiedy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej,
uśmiechają się uroczo i odpowiadają, że w latach 80.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz