niedziela, 22 stycznia 2017

Wpływ postmodernizmu na rozkwit postprawdy i postrocka

„Pegaz” – magazyn telewizyjny poświęcony kulturze, w którym dyskutuje
się o postmodernizmie, postimpresjonizmie, postprawdzie i postrocku
Z przedrostkiem „post-” zetknąłem się po raz pierwszy w szkole podstawowej. Pani od plastyki objaśniała nam najważniejsze nurty w malarstwie, wśród których jest impresjonizm i postimpresjonizm, kubizm i postkubizm. Pani od polskiego potwierdziła moje przypuszczenia: „post-” to mniej więcej tyle, co „po” lub „późniejszy”. Napomknęła coś o postmodernizmie, ale zaznaczyła, że woli formę: ponowoczesność.

Kiedy poznawałem owe terminy, były to czasy pookrągłostołowe, na lekcji wiedzy o społeczeństwie dyskutowaliśmy o postkomunistach i powoli nabierałem pewności, że ta cząstka słowotwórcza odegra w polszczyźnie istotną rolę. Po latach okazało się, że posłużyła do opisu praktycznie całej rzeczywistości, choć trzeba uczciwie przyznać, że ma ostrą konkurencję w postaci czasownika „ogarniać” (to coś na kształt angielskiego operatora), przymiotników „zacny” i „epicki” oraz imiesłowu przymiotnikowego biernego „wyjebany”, który w zależności od kontekstu oznacza: podziw, znużenie bądź dezaprobatę.

Po uzyskaniu przeze mnie czynnego prawa wyborczego okazało się, że od roku rządzą postkomuniści. Na reakcję było za późno – można powiedzieć, że było post factum. Kolejne wybory wygrał postsolidarnościowy plankton, który w oczach wyborców zyskał uznanie dzięki postponowaniu postkomuchów. Wciąż nie włączałem się w życie publiczne, ponieważ interesowały mnie wtedy głównie postpunkowe kapele i postmodernistyczne powieści. Moją postawę można było określić jako postobywatelskość. Jako wyborca uaktywniłem się po dziesięciu latach, przyczyniając się do powstania nowego słowa z moim ulubionym przedrostkiem, czyli do postkaczyzmu. Minęła kolejna dekada i Polacy zaznajamiają się z nowym prefiksem: „neo”. Obecnie przerabiamy lekcję pt. „O wyższości neokaczyzmu nad postkaczyzmem”.

Od kilkunastu lat żyjemy w świecie zmierzającym do postnarodowości, choć trudno ukryć, że ostatnio wybory wygrywają politycy wieszczący nieuchronność postliberalizmu. Obecnie wymianę myśli zastąpiła wymiana postów, a całą międzyludzką komunikacją zawładnęła postprawda. Ten termin – opisujący świat, w którym fakty kształtujące opinię publiczną nie mają znaczenia, ponieważ liczą się tylko emocje i osobiste przekonania – w zgodnej opinii redaktorów „Słownika oksfordzkiego” został uznany za słowo 2016 roku.

Zdaje się, że nie ma już żadnej sfery życia wolnej od tego morfemu słowotwórczego. W ostatnim „Pegazie” prowadzący zapowiedział występ zespołu muzycznego, zapraszając do wsłuchania się w hipnotyczne brzmienie oscylujące między melancholijnym postrockiem i monumentalnym postmetalem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz