„Pegaz” – magazyn telewizyjny poświęcony kulturze, w którym dyskutuje się o postmodernizmie, postimpresjonizmie, postprawdzie i postrocku |
Z
przedrostkiem „post-” zetknąłem się po raz pierwszy w szkole
podstawowej. Pani od plastyki objaśniała nam najważniejsze nurty w
malarstwie, wśród których jest impresjonizm i postimpresjonizm,
kubizm i postkubizm. Pani od polskiego potwierdziła moje
przypuszczenia: „post-” to mniej więcej tyle, co „po” lub
„późniejszy”. Napomknęła coś o postmodernizmie, ale
zaznaczyła, że woli formę: ponowoczesność.
Kiedy
poznawałem owe terminy, były to czasy pookrągłostołowe, na
lekcji wiedzy o społeczeństwie dyskutowaliśmy o postkomunistach i
powoli nabierałem pewności, że ta cząstka słowotwórcza odegra w
polszczyźnie istotną rolę. Po latach okazało się, że posłużyła
do opisu praktycznie całej rzeczywistości, choć trzeba uczciwie
przyznać, że ma ostrą konkurencję w postaci czasownika „ogarniać”
(to coś na kształt angielskiego operatora), przymiotników „zacny”
i „epicki” oraz imiesłowu przymiotnikowego biernego „wyjebany”,
który w zależności od kontekstu oznacza: podziw, znużenie bądź
dezaprobatę.
Po
uzyskaniu przeze mnie czynnego prawa wyborczego okazało się, że od
roku rządzą postkomuniści. Na reakcję było za późno – można
powiedzieć, że było post factum. Kolejne wybory wygrał
postsolidarnościowy plankton, który w oczach wyborców zyskał
uznanie dzięki postponowaniu postkomuchów. Wciąż nie włączałem
się w życie publiczne, ponieważ interesowały mnie wtedy głównie
postpunkowe kapele i postmodernistyczne powieści. Moją postawę
można było określić jako postobywatelskość. Jako wyborca
uaktywniłem się po dziesięciu latach, przyczyniając się do
powstania nowego słowa z moim ulubionym przedrostkiem, czyli do
postkaczyzmu. Minęła kolejna dekada i Polacy zaznajamiają się z
nowym prefiksem: „neo”. Obecnie przerabiamy lekcję pt. „O
wyższości neokaczyzmu nad postkaczyzmem”.
Od
kilkunastu lat żyjemy w świecie zmierzającym do postnarodowości,
choć trudno ukryć, że ostatnio wybory wygrywają politycy
wieszczący nieuchronność postliberalizmu. Obecnie wymianę myśli
zastąpiła wymiana postów, a całą międzyludzką komunikacją
zawładnęła postprawda. Ten termin – opisujący świat, w którym
fakty kształtujące opinię publiczną nie mają znaczenia, ponieważ
liczą się tylko emocje i osobiste przekonania – w zgodnej opinii
redaktorów „Słownika oksfordzkiego” został uznany za słowo
2016 roku.
Zdaje
się, że nie ma już żadnej sfery życia wolnej od tego morfemu
słowotwórczego. W ostatnim „Pegazie” prowadzący zapowiedział
występ zespołu muzycznego, zapraszając do wsłuchania się w
hipnotyczne brzmienie oscylujące między melancholijnym postrockiem
i monumentalnym postmetalem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz