czwartek, 19 listopada 2015

Nierozstrzygnięty konkurs na sołtysa globalnej wioski

Angela Merkel, Barack Obama...
Ze względu na szybkość i sprawność komunikacji (transportowej i tej związanej z wymianą myśli) świat zyskał miano globalnej wioski. Jak wiadomo, każda wioska potrzebuje sołtysa.

Globalna wioska od lat upatrywała w tej roli prezydenta Stanów Zjednoczonych. Niestety, ostatni szefowie tej superwioski zawiedli pokładane w nich oczekiwania: jeden zabawiał się z pewną panienką cygarami, inny rozpętał kilka wojen, a ten aktualny, choć w 2009 roku dostał na zachętę Pokojową Nagrodę Nobla (mimo uczestnictwa USA w kilku konfliktach zbrojnych), nie zdołał uporać się z ogromnym długiem, który on i jego poprzednicy zaciągnęli u takiego sołtysa w Chinach.

W tej sytuacji oczy świata w nadziei na pozyskanie godnego sołtysa skierowano na Stary Kontynent, a konkretnie na Unię Europejską, która – tradycyjnie na zachętę – otrzymała w 2012 roku Pokojową Nagrodę Nobla. Kompetentnego sołtysa dostrzeżono w osobie kanclerz Angeli Merkel, która zawiaduje najzamożniejszą i najludniejszą wioską Unii Europejskiej. Wróżono jej sukces, wszak pani Angela trochę wygląda jak sołtys. Niestety, okazało się, że Niemcy – mimo że są największą wioską w UE i mają się całkiem dobrze – nie chcą i nie są w stanie zaopiekować się uboższymi europejskimi przysiółkami, nie mówiąc o całej globalnej wiosce, jaką jest świat.

...i papież Franciszek to kandydaci ubiegający
się o stanowisko sołtysa globalnej wioski
Stare wiejskie porzekadło głosi: jak trwoga, to do Boga. Mieszkańcy globalnej wioski podążyli tym tropem i zgodnie uznali, że ich sołtysem powinien zostać papież Franciszek, który w 2013 roku, już w dniu powołania na stanowisko szefa wioski watykańskiej, swą bezpretensjonalnością i otwartością zaskarbił sobie uznanie, zdobył zaufanie i powszechną sympatię nawet wśród niewierzących. Tym razem Komitet Noblowski powstrzymał się od przyznania pokojowego Nobla, za to globalni wieśniacy doszli do wniosku, że w sprawnym zarządzaniu zbawienny okaże się papieski dogmat o nieomylności. No niestety... Ostatnie publikacje Vatileaks potwierdziły to, o czym i tak wiedzieli wszyscy. Okazuje się, że igraszki Clintona w Gabinecie Oralnym (przepraszam: Owalnym), militarne zapędy Busha, rosnące zadłużenie USA, nad którym Obama nie jest w stanie zapanować, a także niemożność wprowadzenia na skalę światową niemieckiego ordnungu w finansach to małe miki w porównaniu z tym, co się wyprawia w Watykanie i pośród hierarchów na całym świecie. Walki koterii w Kurii Rzymskiej, skandale obyczajowe, przestępstwa na tle seksualnym, deale Watykanu z mafią – a wszystko to w wiosce liczącej zaledwie 44 hektary. Okazało się, że takie praktyki nie przystają do wyobrażeń mieszkańców globalnej wioski o tym, jak powinni być zarządzani, bo takiego burdelu w finansach i sferze obyczajowej nie ma nawet w Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Niektórzy uważają, że nawet w Sodomie i Gomorze.

Otwarty konkurs na sołtysa globalnej wioski trwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz