niedziela, 27 kwietnia 2014

Latający Cyrk Rzeczypospolitej Polskiej

Monty Pythoni wymyślili skecz z dżokejami, którzy nie zmieścili się
w filmowym kadrze. Solidarna Polska wymyśliła skecz, w którym do
europarlamentu kandyduje bokser o umysłowości początkującego ministranta
Niedawno odkurzyłem kolekcję DVD „Latającego Cyrku Monty Pythona” i w ciągu paru dni obejrzałem wszystkie odcinki. Co prawda w tłumaczeniu Elżbiety Gałązki-Salamon, a nie Tomasza Beksińskiego, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Cóż powiedzieć... Ekipa Idle, Palin, Jones, Gilliam, Cleese i Chapman czterdzieści lat temu zaprezentowała humor, który przypadł mi do gustu. Bardziej niż występy spółki Gowin, Żalek, Godson, Migalski, Jakubiak i Wipler. Wipler niestety opuścił paczkę, ale Chapmana też już nie ma, zatem siły są wyrównane.

Gdyby twórcy serialu zdecydowali się na jego kontynuację, polskie serwisy informacyjne mogłyby wydatnie posłużyć im za materiał do skeczów. Na przykład Gowin podczas partyjnej konwencji wkraczający na scenę przy dźwiękach „Rydwanów ognia” Vangelisa czy muzyce z filmu „Piraci z Karaibów”. Czy John Cleese albo Terry Gilliam wpadliby na taki pomysł? Nie sądzę. Wymyślił to sztab komików zatrudnionych przez Gowina.

Skeczu, w którym premier aprobuje kandydaturę do europarlamentu kobiety, której polityczne kwalifikacje sprowadzają się do tego, że nieźle pływa, w ogóle nie trzeba wymyślać! To się dzieje naprawdę! Jeśli Jędrzejczak się powiedzie, dołączy do grona wytrawnych polityków Platformy Obywatelskiej: kick bokserki Iwony Guzowskiej (nigdy nie wiadomo, kiedy doświadczenie z ringu przyda się w parlamencie), żużlowca Roberta Wardzały, snowboardzistki Jagny Marczułajtis i piłkarza Romana Koseckiego. Naprawdę uważacie, że Pythoni skompletowaliby taki skład i wykorzystali w skeczu?! Wątpię...

Po boksera sięgnęli również figlarze z Solidarnej Polski. To jedna z nielicznych partii, której już skład kierownictwa jest obietnicą wybornego żartu. Do polityki zdołali namówić pięściarza o rozumku początkującego ministranta. To jest lepsze od skeczu o zdechłej papudze i ministerstwie głupich kroków.

Konferencje prasowe, miesięcznice, rocznice i marsze Prawa i Sprawiedliwości z udziałem Kaczyńskiego i jego ferajny to pierwszorzędny materiał na numery, przy których w ogóle bym nie majstrował. To są gotowce, które nie wymagają redakcji!

Wielbiciele „Latającego Cyrku Monty Pythona” wiedzą, że twórcy tego serialu zdołali wydrwić wszystkich i złamali wszelkie tabu. Oberwały wszystkie klasy społeczne, królowa, duchowieństwo, a nawet sam papież. Nie wpadli tylko na brawurowy pomysł, by w procesie przed trybunałem beatyfikacyjnym o świętości papieża zaświadczał niewierzący postkomunista. No cóż, pod koniec lat 60. Olek dopiero kończył podstawówkę...

czwartek, 10 kwietnia 2014

Dwa światy

Valencia odrobiła straty z Bazylei. 5:0 i awans do półfinału LE
Mecz Valencia CF – FC Basel, czyli Walencja – Bazylea. To nawet nie Liga Mistrzów, zaledwie Liga Europejska, czyli tzw. puchar pocieszenia. 120 minut (była dogrywka) na pełnym sprincie. Mnóstwo kapitalnych akcji, w gruncie rzeczy niemal wyłącznie kapitalne akcje. Dokładne zagrania, 40-metrowe krosy, nikomu nie odskakuje piłka, żadnych przyjęć na dwa razy, gra na jeden kontakt, żadnego bezproduktywnego snucia się po boisku, żadnych kółeczek i zastanawiania się, komu podać czy też jak pozbyć się piłki, dziesiątki idealnie dogranych no-look passów. Tempo zabójcze: piłkarze albo doskonale przygotowani motorycznie, albo naszprycowani efedryną – tertium non datur. Pięć fantastycznych bramek po genialnych akcjach. A to wszystko na wybudowanym w 1923 roku stadionie, który urodą i funkcjonalnością bije na łeb niejeden nowoczesny obiekt sportowy.

Nie można oderwać wzroku od telewizora, bo to prawdziwa uczta dla kibica piłki nożnej, a dla kibica Valencii wystawny bankiet. Nie oglądam, tylko się delektuję. I dochodzę do wniosku, że polskie kluby powinny mieć sądowy zakaz podejmowania prób zakwalifikowania się do europejskich pucharów. Bo to są dwa różne światy, dwa odmienne porządki, dwie przeciwstawne estetyki, dwie odrębne kultury.