Niedawno odkurzyłem
kolekcję DVD „Latającego Cyrku Monty Pythona” i w ciągu paru
dni obejrzałem wszystkie odcinki. Co prawda w tłumaczeniu Elżbiety
Gałązki-Salamon, a nie Tomasza Beksińskiego, ale jak się nie ma,
co się lubi, to się lubi, co się ma. Cóż powiedzieć... Ekipa
Idle, Palin, Jones, Gilliam, Cleese i Chapman czterdzieści lat temu
zaprezentowała humor, który przypadł mi do gustu. Bardziej niż
występy spółki Gowin, Żalek, Godson, Migalski, Jakubiak i Wipler.
Wipler niestety opuścił paczkę, ale Chapmana też już nie ma,
zatem siły są wyrównane.
Gdyby twórcy serialu
zdecydowali się na jego kontynuację, polskie serwisy informacyjne
mogłyby wydatnie posłużyć im za materiał do skeczów. Na
przykład Gowin podczas partyjnej konwencji wkraczający na scenę
przy dźwiękach „Rydwanów ognia” Vangelisa czy muzyce z filmu
„Piraci z Karaibów”. Czy John Cleese albo Terry Gilliam wpadliby
na taki pomysł? Nie sądzę. Wymyślił to sztab komików
zatrudnionych przez Gowina.
Skeczu, w którym premier aprobuje kandydaturę do europarlamentu kobiety,
której polityczne kwalifikacje sprowadzają się do tego, że nieźle
pływa, w ogóle nie trzeba wymyślać! To się dzieje naprawdę!
Jeśli Jędrzejczak się powiedzie, dołączy do grona wytrawnych
polityków Platformy Obywatelskiej: kick bokserki Iwony Guzowskiej
(nigdy nie wiadomo, kiedy doświadczenie z ringu przyda się w parlamencie), żużlowca Roberta Wardzały, snowboardzistki Jagny
Marczułajtis i piłkarza Romana Koseckiego. Naprawdę uważacie, że
Pythoni skompletowaliby taki skład i wykorzystali w skeczu?!
Wątpię...
Po boksera sięgnęli również figlarze z Solidarnej Polski. To jedna z nielicznych partii, której
już skład kierownictwa jest obietnicą wybornego żartu. Do
polityki zdołali namówić pięściarza o rozumku początkującego
ministranta. To jest lepsze od skeczu o zdechłej papudze i
ministerstwie głupich kroków.
Konferencje prasowe,
miesięcznice, rocznice i marsze Prawa i Sprawiedliwości z udziałem
Kaczyńskiego i jego ferajny to pierwszorzędny materiał na numery,
przy których w ogóle bym nie majstrował. To są gotowce, które
nie wymagają redakcji!
Wielbiciele „Latającego
Cyrku Monty Pythona” wiedzą, że twórcy tego serialu zdołali
wydrwić wszystkich i złamali wszelkie tabu. Oberwały wszystkie
klasy społeczne, królowa, duchowieństwo, a nawet sam papież. Nie
wpadli tylko na brawurowy pomysł, by w procesie przed trybunałem
beatyfikacyjnym o świętości papieża zaświadczał niewierzący
postkomunista. No cóż, pod koniec lat 60. Olek dopiero kończył
podstawówkę...