SZCZEGÓLARZ Z ZESPOŁEM POGARDY DLA PUENTY
niedziela, 13 grudnia 2020
Nas przy tym nigdy nie było
Jest taka piosenka Kabaretu Olgi Lipińskiej „Nas przy tym nigdy nie było” (do przesłuchania na YouTubie), którą dedykuję wszystkim dawnym i obecnym symetrystom, zdystansowanym kpiarzom, co to nigdy nie angażują się politycznie, ale zawsze gotowi są udzielić światłej rady. Tym kurwa śmieszkom, którzy jeszcze dwa lata temu z rozbawieniem pytali: no ale jakie zawłaszczanie państwa, jaki autorytaryzm, jakie represje? Widzicie jakieś czołgi na ulicy? Tym Sroczyńskim, Twardochom (tak, tak, pan pisarz oprzytomniał całkiem niedawno), Migalskim, Poncyljuszom, Giertychom, Kowalom, Kamińskim, Dornom, którzy przez lata uwiarygadniali tego żoliborskiego popierdoleńca jako odpowiedzialnego polityka.
Jak sobie przypomnę te felietony i posty na Fejsie wyrażające uznanie za skuteczność (Pol Pot i Stalin też byli skuteczni) i nasuwające skojarzenia z inną czynnością seksualną, całe to współrządzenie z Marcinkiewiczem i Kaczyńskim, poprzebieranych za harekrysznowców Migalskiego, Poncyljusza i Jakubiakową, którzy podczas kampanii prezydenckiej w 2010 roku przed gmachem TVP ocieplali wizerunek swego pryncypała i radośnie zachęcali, by dać PiS-owi jeszcze jedną szansę (Give peace a chance – co za zmyślna gra słów!), to ogarnia mnie czarna rozpacz.
Tajemnicą poliszynela jest, że pomysłodawcą pochówku Kaczyńskiego na Wawelu (którego na męża stanu usiłował wykreować Misiek Kamiński) jest Paweł Kowal, który dzisiaj zatroskany o losy ojczyzny szlocha nad podzielonym społeczeństwem. Tak jest, Kowale, Giertychy i inne Miśki Kamińskie – dziś z miną smutnego basseta przyznajecie, że wasz były mentor to obłąkaniec, który doprowadził do tego, że staliśmy się w Unii państwem członkowskim specjalnej troski. Nigdy was przy tym nie było, kiedy ten szajbus umacniał swój pozytywny wizerunek w oczach wyborców, co nie?
piątek, 4 października 2019
Have a nice trip!
Stany Missouri i Illinois łączy posiadanie miasta o nazwie Warsaw, których jest w USA 20. Te bardziej znane znajdują się w stanach: Indiana, Kentucky, Ohio, Karolina Północna i Nowy Jork. Warsaw z Indiany leży w hrabstwie Kosciusko. Nikt nie policzył, ile dokładnie miast i wsi jest sygnowanych tym nazwiskiem, ale szacuje się, że miejscowości Kosciusko i Pulaski (od: Kazimierz Pułaski) jest w Stanach ponad setka.
Nowy Jork nazywał się kiedyś Nowy Amsterdam i znajduje się w stanie Nowy Jork (ale nie jest jego stolicą), w którym – w hrabstwie Montgomery – znajduje się Amsterdam. Montgomery to również stolica Alabamy. Jest jeszcze Amsterdam w Ohio, którego stolicą jest Columbus. Columbus jest też w Missisipi. I w Karolinie Północnej. Ponadto w Georgii i Pensylwanii. W Teksasie też jest. I w Montanie. Jeszcze w Nebrasce oraz na Florydzie. A także w Wisconsin.
wtorek, 17 lipca 2018
Let's drink to peace!
Nie mogę dłużej
milczeć... Mam dość narzekań na obecną władzę rzekomo
ograniczającą wolność Polaków.
Uporządkujmy fakty:
- PiS to jedyny klub parlamentarny, który oddelegował do Prezydium Sejmu dwóch byłych hipisów
- prezydent otwarcie postuluje anarchistyczne hasło „Jebać system” (prawny)
- panuje pełna swoboda wypowiedzi (na przykład w „Wiadomościach” można wygłosić dowolną brednię)
- to pierwszy polski rząd, który refunduje skutki seksu bez zabezpieczenia
FLOWER POWER, FREEDOM &
PiS!
poniedziałek, 9 października 2017
Wszystkie marzenia się spełniają!
Zmagający się z bezsennością Polacy korzystają z nagranych odgłosów natury: leśnego strumyka, śpiewu ptaków i oceanicznych fal. Niebawem będą zasypiać, słuchając przemówień Grzegorza Schetyny |
Dostojewski uważał, że
marzenia zawsze się spełniają, ale zwykle w zmienionej postaci i
niekoniecznie się je rozpoznaje.
Na przykład Grzegorz
Schetyna zapragnął po wyjeździe Tuska do Brukseli, by wszyscy w
partii się go słuchali. I tak się stało. Wkrótce będzie go
słuchał cały naród, bo na Gwiazdkę ma się ukazać audiobook z
jego przemówieniami z partyjnych konwencji. To będzie hit serii
wydawniczej „Odpoczynek z odgłosami natury”. Dotychczas ukazały
się: „Kojący śpiew ptaków”, „Szmer leśnego strumyka” i
„Nurkowanie z delfinami”. 23 proc. Polaków cierpiących na
bezsenność nie może się doczekać premiery „Relaksu z
Grzegorzem”.
Kiedy Ryszard Petru
wprowadził Nowoczesną do parlamentu, marzył o jednym: żeby była
liczącą się partią opozycyjną. I to pragnienie również się
spełniło. Liczenie to główne zajęcie wszystkich członków tego
ugrupowania: najpierw nieprawidłowo policzyli kampanijne pieniądze,
potem Ryszard liczył na to, że jest nierozpoznawalny oraz że
ludzie nie potrafią obsługiwać aparatu fotograficznego w
smartfonie, a obecnie wszyscy liczą, ile brakuje im do przekroczenia
progu wyborczego.
Beata Szydło także
zrealizowała swoją fantazję: chciała zostać niezależnym
premierem i w końcu została. Ta niezależność polega na tym, że
kompletnie nic od niej nie zależy.
środa, 13 września 2017
Polska mistrzem Polski
Polska Chrystusem narodów! Polska przedmurzem chrześcijaństwa! Polska mistrzem Polski! |
Polska.
To tutaj, w Suchowoli koło Białegostoku, jest środek Europy. Nie
gdzie indziej, tylko w Bóbrce niedaleko Krosna powstała pierwsza na
świecie kopalnia, w której wydobywano ropę naftową. Ojczyzna
sześciorga noblistów, która po 123 latach niebytu odzyskała
niepodległość, a po 44 latach wyzwoliła się z okowów komunizmu.
Kraj wierzb płaczących, Cudu nad Wisłą, cudu gospodarczego po
1989 roku, cudu niewpadnięcia w recesję po 2008 roku, a obecnie
cudownego prezydenta, cudownego rządu i cudownej opozycji.
Daliśmy
światu Kopernika, Chopina, Wojtyłę, Kościuszkę, Wałęsę,
Pułaskiego, Grotowskiego, Kantora, Wajdę, Zamenhofa, Kieślowskiego,
Polańskiego, Bońka i Lewandowskiego. Usiłowaliśmy obdarować
ludzkość Orzeszkową, Górniakową, Rasiakiem, Gołotą oraz
twórczością discopolową, ale tak trochę bez wiary w sukces. Tu
urodzili się: Fahrenheit, Skłodowska-Curie, Jan Heweliusz i
Modrzejewska.
Polska
to magiczne miejsce, w którym druga osoba w państwie podczas obrad
parlamentu zachęca do modlitwy o deszcz.
Kraj
setek pastelowych osiedli, tysięcy dworków à la Gargamel i trzech
miliardów przydrożnych reklam. Ojczyzna wyprzedzających się
tirów, kierowców wsiadających za kierownicę z podwójną
śmiertelną dawką alkoholu we krwi i policjantów wyskakujących
zza krzaków.
Niegdyś
liczyliśmy się w futbolowym świecie. Po 20 latach
zakwalifikowaliśmy się do Ligi Mistrzów i w sześciu meczach
straciliśmy 24 bramki. Jesteśmy za to mistrzami świata w plażowym
parawaningu i notujemy najwyższy na świecie odsetek posiadaczy
skarpetek i sandałów, którzy zgrabnie łączą te dwa elementy garderoby
i obuwia.
Polska
to jedyne miejsce w Europie, gdzie liczba telewizorów dwuipółkrotnie
przekracza liczbę przeczytanych w ciągu roku książek (i zwykle
jest to instrukcja obsługi tego telewizora, ewentualnie bogato
ilustrowany poradnik kulinarny).
Tylko
w Polsce mogły powstać takie gastronomiczne wynalazki jak kiełbasa
krakowska i żurek. Tylko tutaj można było wymyślić wódkę
wyborową i żubrówkę, których spożycie wzrasta z początkiem
nieopisanej złotej polskiej jesieni.
To
w Polsce wynaleziono import niemieckiej chemii gospodarczej, która
mimo kosztów transportu i sprzedaży jest tańsza niż w Niemczech.
Aż dziw bierze, że pomysłodawca tego rynkowego mechanizmu nie
otrzymał Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii.
Polska
to kraj semantycznych wygibasów i leksykalnych eksperymentów, w
którym na burdel mówi się agencja towarzyska, pobieżne i trwające
pięć minut oględziny samochodu określa się mianem przeglądu
technicznego, a zbiór kilkunastu piłkarskich klubów, które w
Europie nic nie znaczą, oficjalnie i zupełnie serio nazywa się
szumnie ekstraklasą.
Jesteśmy
społeczeństwem chętnie korzystającym z dobrodziejstw kultury
wysokiej oraz najbardziej wyedukowanym narodem Europy, na co wskazują
nazwy tysięcy świetnie prosperujących uczelni i galerii: Akademia
Fitness, Instytut Makijażu i Balejażu, Galeria Dominikańska,
Instytut Estetyki Zęba, Galeria Młyńska, Studium Zdrowia i Urody,
Galeria Mokotów.
Jesteśmy
krajem zwycięzców! Regularnie triumfujemy na żużlu, ale
odnosiliśmy również sukcesy na ubitej ziemi (w 1410, 1683, 1920).
Świetnie zaprezentowaliśmy się w powietrzu (w 1940) i
zwyciężyliśmy na lodzie (w 1976). Przegraliśmy tylko na wodzie (w
1974).
sobota, 20 maja 2017
Pierwsze śliwki robaczywki, pierwsze koty za płoty
Chrystus Król w roli kibica Falubazu |
Kibice żużlowi są
obdarzeni niezwykłą wyrozumiałością. I przepełnieni
niespotykaną wdzięcznością.
W 2003 roku, po dziesięciu
latach tułaczki w niższej klasie rozgrywkowej, rybniccy żużlowcy
awansowali do ekstraligi. 12-krotni mistrzowie Polski oraz kibice
bardzo się z tego powodu ucieszyli, ale po powrocie do czołowej
ósemki w kraju myślano raczej o bezpiecznym utrzymaniu się w
gronie najlepszych drużyn i słusznie poskramiano pojawiający się
tu i ówdzie apetyt na coś więcej.
Pierwszą przegraną
(30:59 z Wrocławiem) w regionalnej prasie skwitowano mniej więcej
tak: „Zapłaciliśmy frycowe, ale jesteśmy dobrej myśli”. Druga
porażka (42:48 z Zieloną Górą) przywołała jedno z tych
powiedzeń: „Pierwsze koty za płoty”, ale bierzemy się do
pracy. Dobra forma i skuteczność na pewno się pojawią. Kiedy
rybniczanie przepieprzyli trzeci mecz z rzędu (38:52 z Unią
Tarnów), po „pierwszych kotach” pojawiły się „pierwsze
śliwki robaczywki”, ale teraz to już na serio bierzemy się w
garść. Po czwartej wtopie (27:63 z Częstochową) mieszkańcy
Rybnika i okolic zastanawiali się, kto jest winien, bo przecież
ktoś za to wszystko odpowiada. Trener? Zarząd? Rada miasta? Święty
Antoni, patron miejscowej bazyliki? Gorole? Po piątym niepowodzeniu
(38:52 z Unią Leszno) wszyscy dodawali sobie otuchy tym słynnym bon
motem: „Co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Kiedy zebrali łomot
po raz szósty (31:59 z Bydgoszczą), można było usłyszeć wersję
zmodyfikowaną: „Co nas nie zabije, to nas sponiewiera”. Po
siódmej klęsce (20:70 z Toruniem) skończyły się te zgrabne
powiedzonka mające usprawiedliwić niemoc zawodników, silników
oraz wątłość myśli szkoleniowej, a legendarny czwarty sektor już
nie miał wątpliwości: to wina pozostałych sektorów, w których
pikniki, zamiast skupić się na dopingu, dłubały tony słonecznika,
robiły meksykańską falę i starannie wypełniały program zawodów.
Wygrana przyszła za ósmym podejściem (47:43 w rundzie rewanżowej
z Toruniem). Radość była nieopisana.
Fani speedwaya potrafią
okazać wdzięczność. W 2011 roku kibice z Zielonej Góry uznali za
stosowne złożyć wotum dziękczynne za pomyślny sezon, w którym
zdobyli tytuł mistrzowski. Dar wotywny był dość osobliwy: na
figurze Chrystusa Króla w Świebodzinie kibice Falubazu zawiesili
ogromny szalik w barwach zielonogórskiego klubu.
wtorek, 31 stycznia 2017
Zarembista laudacja na cześć Człowieka Wolności
Ojciec polskiej wolności, bezwarunkowy autorytet o charyzmie utkanej z potęgi myśli, który włączył nas w grę o zmianę świata. Wokół jego oddani podopieczni |
Nie
mogę dłużej milczeć. Nie chcę i nie potrafię udawać, że nic
się nie stało. Otóż stało się. Nie zamierzam was oszukiwać i
dowodzić, że zdarzyło się to przypadkowo. To nieprawda. Parę dni
temu wszystko starannie zaplanowałem i zrealizowałem. To dla mnie
trudne, ponieważ nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie wiem,
co sobie o mnie pomyślicie, no ale trudno... Tak, to prawda:
obejrzałem telewizyjną galę Człowiek Wolności 2016. Poznałem
gwiazdę wieczoru i wiedziony przeczuciem, że będzie bardzo
śmiesznie, zasiadłem przed telewizorem. Do niedawna byłem
przekonany, że całe to pisowskie panoptikum niczym mnie już nie
zaskoczy. Myliłem się. Nawet obdarowanie Kaczyńskiego tytułem
Człowieka Roku Forum Ekonomicznego w Krynicy (mimo że dawno
otwarcie przyznał się do ekonomicznego analfabetyzmu) to było małe
miki.
No
dobra, oszczędzę wam szczegółów, choć bohaterowie tego cyrku
nie oszczędzili widzom niczego: nachalnego fagasostwa, lokajstwa i
minoderii do porzygania. Laudacjom, mowom beatyfikacyjnym, oklaskom i
hołdom nie było końca, dzięki czemu łasy na pochlebstwa laureat
po raz kolejny mógł wzmocnić w sobie fantazję o byciu demiurgiem,
wodzem, naczelnikiem, mężem stanu czy kim tam jeszcze. Przez chwilę
myślałem, że oralne popisy Pani Broszki nabiorą seksualnego
charakteru i trzeba będzie przerwać transmisję z Filharmonii
Narodowej.
Człowiek
Wolności... Impresario zawiadujący użytecznymi i nieasertywnymi
dyletantami, którzy – rozpieprzając system prawny i pacyfikując
sądownictwo – rozrabiają jak pijane zające, zostaje Człowiekiem
Wolności.
Oto garść impresji pochodzących z laudacji wygłoszonej przez
Piotra Zarembę. Uwaga, zapnijcie pasy!
Kaczyński
to „jedyny polski lider, który ma pogląd na wszystko”. Nasz
laureat „włączył nas w grę o zmianę świata”. „Jarosław
Kaczyński to bezwarunkowy autorytet, gwarant tego, że sprawy idą w
dobrym kierunku. Dał nadzieję na świat i bardziej skomplikowany, i
lepszy”. O
swoim zetknięciu się z Kaczyńskim na początku lat 90. Zaremba
mówi: „W moim przypadku był to potężny kop w głowę: strumień
myśli, informacji, diagnoz, pytań, analiz”. Kaczyńskiego cechuje
„charyzma utkana z potęgi myśli”.
Trudno
powiedzieć, czy ów „potężny kop w głowę” to rezultat
metaforycznych wysiłków Zaremby, czy też doszło do kontuzji w
sensie dosłownym. Tak czy inaczej autorowi należy się pomoc. Może
jakieś słowa otuchy? Dobra rada? Psychiatryczne wsparcie? Panie
Piotrze, niech ta piosenka kabaretu Potem zainspiruje pana i pozwoli
złapać kontakt z rozumem:
To pomoże każdemu.
Wybierz miękki kawałek
I uderz z rozbiegu!
Wal głową w ścianę!
To pomaga zapomnieć.
Uderz tylko dokładnie
I się poczuj swobodnie...
Zamiast głupio się złościć
Nabierz dużej prędkości.
Takie małe jebudu
Cię ukoi bez trudu.
Masz problem z rozbiegiem...?
To poproś kolegę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)